Konferencje 2016
Konferencja 6.08.2016 r.
Głód. To uczucie, które wszyscy znamy. Każdy z nas ma własne doświadczenia związane z głodem i każdy przeżywa głód na swój sposób. Wiemy, że po kilku godzinach niejedzenia nasz organizm najpierw sygnalizuje, że trzeba dostarczyć mu pokarmu, paliwa.....
Głodnych nakarmić ks. Daniel Majchrzak
Głód. To uczucie, które wszyscy znamy. Każdy z nas ma własne doświadczenia związane z głodem i każdy przeżywa głód na swój sposób. Wiemy, że po kilku godzinach niejedzenia nasz organizm najpierw sygnalizuje, że trzeba dostarczyć mu pokarmu, paliwa. Czujemy wtedy, że słabniemy, zaczynamy odczuwać dyskomfort w brzuchu, nawet ból. Ale przede wszystkim głód nie pozwala nam normalnie funkcjonować, skupić naszą uwagę – staje się władcą naszego życia. Są ludzie, którzy nie zasną o pustym żołądku – i tu właśnie widać jak każdy z nas indywidualnie przeżywa stan głodu. Mieszkając w akademiku czy w seminarium, mogłem zaobserwować to u moich niektórych współlokatorach. Jeśli nie zjedli kolacji i nie mieli nic treściwego pod ręką po prostu nie zasnęli. I nauczyłem się, że nie należy wtedy drażnić lwa, głodnego lwa…To uczucie potrafi totalnie zdominować.
Można by w tym miejscu robić wycieczki i porównywać głód jaki my cierpimy do głodu jaki przeżywali m.in. więźniowe obozów koncentracyjnych czy męczennicy Syberii. Znamy to z literatury, filmu czy nawet opowiadań naszych bliskich – świadków tamtych wydarzeń. Z literatury, kart Starego Testamentu czy historii znane są opisy wielkich głodów, związanych z wojnami, kataklizmami czy epidemiami – wydarzenia, które dziesiątkowały ludność. Współcześnie wzruszają nas zdjęcia czy opisy głodujących dzieci w krajach Trzeciego Świata.
Jesteśmy wrażliwi na głód, bo zaspokojenie tego uczucia jest priorytetem, jest podstawą naszej egzystencji. Wiedząc, jak jest to przykre uczucie, jak jest to brzydkie uczucie, potrafimy wyciągnąć rękę i podzielić się z potrzebującymi.
A jednak, mimo to, pierwszym uczynkiem miłosierdzia względem ciała jest właśnie polecenie, by nakarmić głodnych. I jest to paradoks. Bo głód, który każdy z nas odczuwa jest chyba ciągle zbyt mały i tak naprawdę nie wiemy czym jest prawdziwy głód. Głód, który prowadzi do tragedii, do odczłowieczenia, nawet do kanibalizmu.
Takiego głodu człowiek zawsze się boi, dlatego tak często modlimy się o oddalenie klęski głodu. W suplikacji, którą uroczyście śpiewamy m.in. w Wielki Piątek podczas adoracji krzyża, którą śpiewamy w czasie procesji Bożego Ciała czy po odśpiewaniu Gorzkich Żalów, po refrenie Święty Boże, Święty mocny, Święty a Nieśmiertelny, prośba o oddalenie klęski głodu jest na samym szczycie – zaraz po prośbie o oddalenie chorób…Od powietrza, głodu ognia i wojny – wybaw nas, Panie…
W Starym Testamencie głód zawsze sytuowany był prawie na samym szczycie wielkich klęsk, których lękał się Naród Wybrany. Wielcy prorocy starotestamentalni prorokują, że jeśli Izrael nie będzie wierny Bogu-Stwórcy, będzie doświadczany przez głód. Izrael miał w swoich dziejach doświadczenie głodu. Najpierw w historii Józefa Egipskiego, który sprzedany przez swoich braci trafił na dwór faraona, zyskał jego przychylność i mógł pomóc swojej rodzinie, dotkniętej klęską suszy, dotkniętej głodem. Jest to swoją drogą piękny przykład na to, że mimo wielkiej krzywdy jakiej doznaje człowiek ze strony swoich najbliższych, ze strony swoich braci, którzy nie mieli skrupułów, by brata oddać w obce ręce – z zazdrości, piękny przykład na wybaczenie. Może właśnie oblicze głodu, które mieli wymalowane na twarzach bracia Józefa przyczyniło się do skruszenia jego serca. Potrafił podzielić się z potrzebującymi pokarmem.
Izrael w swojej historii wspominał wędrówkę z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Naród Wybrany doświadczył głodu, znamy tę historię. A Bóg podarował mu mannę z nieba. Mimo ciągłego oddalania się Izraelitów od Boga, każdego rana Bóg zsyłał tajemniczy chleb, dzięki któremu Naród Wybrany przetrwał czterdziestoletnią wędrówkę.
Z kolei w Nowym Testamencie w znanej nam przypowieści o Miłosiernym Ojcu widzimy marnotrawnego syna, który z powodu głodu, jakiego doznaje w dalekiej krainie, żywi się strąkami przeznaczonymi dla świń. Widzimy, że głód jest obrazem radykalnej utraty synowskiej godności, ale jednocześnie staje się impulsem powrotu do domu.
To historia z przypowieści, ale najbardziej trafia do nas, jeśli jesteśmy przy temacie głodu chleba i zaspokojeniu tego głodu, cudowne rozmnożenie chleba dokonane przez Jezusa. Niech przyjdą nam na pomoc dwa fragmenty z ewangelii wg św. Mateusza: pierwsze i drugie rozmnożenie chleba. W obu fragmentach jest mowa o tym, że Jezus naucza wielkie rzesze ludzi: pięć tysięcy i cztery tysiące – mężczyzn nie licząc kobiet i dzieci. Jezus widzi, że ludzie ci są przede wszystkim głodni Bożego Słowa, dlatego tak chętnie za nim kroczą, tak chętnie Go słuchają. I w zasadzie mógłby ich odprawić, co zresztą sugerują Mu uczniowie, i stwierdzić, że niech sami zatroszczą się o pożywienie dla siebie. Wieczorem podeszli do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce to jest odludne i jest już późno. Odeślij ludzi do wsi, aby kupili sobie żywności”. Lecz Jezus odpowiedział: „Nie muszą odchodzić. Wy dajcie im jeść! (Mt 14,15-16) I drugi fragment: Tymczasem Jezus przywołał do siebie uczniów i powiedział: „Żal mi tego ludu. Przecież już trzy dni nie odstępują ode Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę, aby odeszli głodni, gdyż mogliby zasłabnąć w drodze”… (Mt 15,32)
Jezus mając prawdziwie ludzką naturę zna jej kondycję i wie, że bez materialnego pokarmu człowiek w końcu opadnie z sił. Patrzy na tysiące słuchaczy i lituje się nad nimi. Jeśli nie zostaliby nakarmieni, nie mieliby siły, by pójść do swoich domów i głosić tę wielką naukę, którą usłyszeli i opowiadać o cudach, których byli świadkami. Normalny ludzki odruch, którego nam tak często brakuje. Widzimy przecież postawę uczniów Jezusa, którzy najchętniej pozbyliby się kłopotu i odesłali zgłodniały tłum. A Jezus mówi: Nie muszą odchodzić. Wy dajcie im jeść.
Dokonuje się cud. Wszyscy jedzą do sytości. Uczniowie Jezusa – realiści – przecierają oczy ze zdumienia. Nam też często brakuje wiary w to, że może się udać. Mierzymy siły na zamiary…Kalkulujemy…Na świecie mogłoby dokonać się tak wiele cudów, tak wiele cudownych rozmnożeń chleba, gdybyśmy uwierzyli Jezusowi i po prostu zaczęli działać. Popatrzmy, że Boży wariaci, bo tak ich często trzeba nazywać, którzy są tzw. społecznikami, zakładają fundacje, zbierają pomoc: odnoszą sukces, potrafią zarażać innych. Ile pięknych dzieł w ten sposób powstaje? Wystarczy tylko chcieć usłyszeć, powtórzę – chcieć usłyszeć zachętę Jezusa, mówiącego: Nie muszą odchodzić. Wy dajcie im jeść… i zacząć działać. Niech przykładem będzie Caritas, która dociera do tak wielu potrzebujących, czy bożonarodzeniowa akcja „Szlachetna Paczka”…Nie muszą odchodzić. Wy dajcie im jeść…
W scenach cudownego rozmnożenia chleba jest ważny jeszcze jeden szczegół. Wszyscy jedli do sytości, a zebranymi resztkami napełniono dwanaście koszy. I w drugim rozmnożeniu napełniono siedem koszy…
Izraelici mieli tak wielki szacunek do chleba, że zbierali po jedzeniu nawet okruchy. To, że zebrano tak dużo resztek pokazuje jak obficie Jezus obdarzył tłum, i że jest to zapowiedź Eucharystii, z której obficie my czerpiemy. Ale jest to wątek na inną konferencję i skoro mówimy dziś o zaspokojeniu głodu fizycznego, to trzeba sobie zrobić rachunek sumienia z tego, jak dużo jedzenia marnujemy. Bezrefleksyjnie wyrzucamy tony pożywienia. Pamiętam z dzieciństwa, że to co zostawało z posiłków, zjadały zwierzęta, które każdy hodował: kury, kaczki czy świnie sąsiada. Nikomu na myśl nie przyszło, że wyrzuci resztki do śmieci. Dobrobyt, który dziś mamy, uginające się w sklepach półki, sprawiają, że marnujemy jedzenie. Wiadomo, że dziś mało kto hoduje świnie, no ale chyba nie jesteśmy na tyle głupi, że nie potrafimy zaplanować, ile jesteśmy w stanie zjeść? Głupie mamy prawo, prawo nakazujące utylizować pozostałości ze sklepów czy punktów gastronomicznych, ale ono jeszcze nie dotyczy naszych gospodarstw domowych. Zadziwiające jest to, że nasi dziadkowie i rodzice, którzy wiedzą, co to jest prawdziwa bieda, czym jest głód, którzy kilkadziesiąt lat temu jadali całą rodziną z jednej miski, dziś jakby zapomnieli. Dobrobyt zaślepił im oczy. I można by tu powiadać: „Dzieci w Afryce głodują, a ty”…chociaż osobiście nie lubię tego porównania, bo trudno zestawiać obce sobie kultury, ale już z samego szacunku do pokarmu, przede wszystkim do chleba, powinniśmy nauczyć się racjonalnie gospodarzyć. To jest bardzo ważne szczególnie w naszych pielgrzymkowych warunkach. Nie bierzmy od naszych dobrodziejów jedzenia, jeśli nie jesteśmy w stanie tego zjeść. Przykry widok, gdy na postojach w koszu lądują duże ilości jedzenia, lub porzucone zostają w przydrożnym rowie.
No dobrze. To na koniec modlitwa, którą podarował nam Jezus: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj…daj nam – nie mnie, naszej wspólnocie, nie mnie… W tej modlitwie jest prośba o to, by nie zabrakło pokarmu nie tylko mnie czy tobie, ale wszystkim. I tu pierwszy uczynek miłosierdzia względem ciała nabiera sensu, bo mamy współpracować z Bożą Opatrznością, z której obfitości otrzymujemy to, czego nam potrzeba i mamy dzielić się tym z innymi.