Konferencje 2016

Konferencje 2016 10 sierpnia 2016 wyświetleń: 1602

Konferencja 5.08.2016 r.

Kolejny uczynek miłosierdzia względem duszy to: urazy chętnie darować. Każdego z nas czasem ktoś urazi. W domu, na plebanii, w szkole, na ulicy – możemy usłyszeć słowa, które nas zabolą. Nierzadko najbliższe nam osoby -  z naszej rodziny – powiedzą nam coś, co potem nosimy...

„Urazy chętnie darować” - ks. Adrian Czarnecki

 

Kolejny uczynek miłosierdzia względem duszy to: urazy chętnie darować. Każdego z nas czasem ktoś urazi. W domu, na plebanii, w szkole, na ulicy – możemy usłyszeć słowa, które nas zabolą. Nierzadko najbliższe nam osoby -  z naszej rodziny – powiedzą nam coś, co potem nosimy w sobie nawet latami. Bywa że ojciec mówi do syna: „ale ty niezdara jesteś, daj ja to zrobię ”, lub mama do córki: „ale ty pusta jesteś, tylko się stroisz”. Ojciec Pio za swojego życia powtarzał: „Największych cierpień doświadczamy od naszych najbliższych”. Pewnego razu tata tego zakonnika poprosił go o pieniądze na powrót do domu. Ojciec Pio w tamtym czasie gromadził ofiary na budowę „Domu ulgi w cierpieniu” i dysponował już sporą sumą na ten cel – ale odmówił ojcu – za co ten wypomniał synowi że jeździł do Ameryki aby  mógł się formować w zakonie franciszkanów…

Gdyby zapytać każdego z nas - pielgrzymów - po kolei, to okazałoby się że każdy z nas wiele razy był urażony czyjąś postawą lub przykrym słowem. W szczególności słowem kogoś bliskiego. Takie doświadczenie nie ominęło samego Jezusa. Nazywany „żarłokiem”, „pijakiem”, „przyjacielem grzeszników i celników”. Określany pogardliwie mianem „syna cieśli”. Zadawano pytanie „czy może być co dobrego z Nazaretu..”. Jezus aż tak nie przejmował się tym, co uważają o nim tłumy, a nawet co myślą o Nim Jego uczniowie. Choć pytał ich o to:

„Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: <<Za kogo uważają mnie tłumy?>>

Oni odpowiedzieli: <<Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał>>. Zapytał ich:<< A wy za kogo mnie uważacie?>>”.(Łk 9,18-20a)

Choć cierpiał z powodu odrzucenia i niezrozumienia, najbardziej zależało Jezusowi na tym – co myśli o Nim Bóg Ojciec. Najważniejsze było wypełnienie Jego woli. Jezus wiedział po co przyszedł na świat. Że jest Słowem posłanym przez Ojca, narodzonym przez Maryję, poczętym z Ducha Świętego. Że z miłości do każdego z nas, z miłości do grzeszników – odda Swoje życie na krzyżu. Że po trzech dniach zmartwychwstanie. Że w taki właśnie sposób wysłuży nam zbawienie. I że jest umiłowanym Synem Boga! Jezus świadomy tej misji, pewny miłości i obecności Boga Ojca – z wielką godnością i męstwem przeżywa wszystkie urazy, których doświadcza od Swojego otoczenia. Dlaczego o tym mówię? Bo możemy się takiej postawy uczyć od Jezusa. Przede wszystkim mam się martwić o to, co myśli o mnie Bóg. Za kogo uważa mnie Jezus… Kim jestem w Jego oczach…

 Jezus patrzy na Ciebie z wielką godnością. Jego spojrzenie jest pełne miłości. Akceptuje Cię takim jakim jesteś. Przyjmuje Cię. Kocha Ciebie pomimo twoich słabości, niewierności i grzechu, i chce pomóc tobie odkryć, jak ważny jesteś w Jego oczach. Chce krok po kroku pomagać Ci porzucić grzech, dzięki Jego łasce. Pragnie, byś nie była już niewolnikiem ludzkich opinii, ale wolna przed Jezusem. Szczęśliwa z tego jaką jesteś, i jak bardzo jesteś kochana! To jest prawdziwe szczęście: w obecności Boga, i w Jego ocenie przeżywać swój czas na ziemi.

            Ten uczynek miłosierdzia względem duszy mówi o tym, by urazy chętnie darować. Jak przebaczyć gdy ktoś mi zadał ból, gdy mam w sobie ranę i cierpię… To jest możliwe tylko wtedy, gdy jestem blisko Jezusa. Gdy mam z Nim żywą relację. Gdy mam w sobie Jego miłość, która nie ma końca, która się nie wyczerpuje – bo ma swoje źródło w Sercu Boga.

„Jeśli kto jest spragniony, niech przyjdzie do mnie i pije. Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”. (J 7, 37-38)

Ta „transfuzja” miłości Jezusa do mojego życia ma miejsce wtedy gdy się modlę, gdy przyjmuję Jezusa w Komunii, adoruję Go, przyjmuję Jego przebaczenie i uzdrowienie w sakramencie spowiedzi świętej, gdy czytam Słowo Boże, gdy cierpię w zjednoczeniu z Nim, z Jego Ofiarą.. Darowanie drugiej osobie, przebaczenie jej – nie oznacza że zniknie z mojego życia ból i cierpienie. Że nagle poczuję „motylki” w brzuchu. Nie oznacza również zapomnienia o tym, jaką krzywdę wyrządził mi drugi człowiek. Natomiast jest to decyzja: ja chcę przebaczyć mu, choć wciąż cierpię, choć ta rana jest wciąż we mnie żywa, nie zagoiła się. W tej decyzji zawsze wspiera mnie Duch Święty – Inspirator przebaczenia i pojednania. Tak samo ważne jest, bym miał doświadczenie przebaczenia Jezusa. Bym poczuł namacalnie jak wiele razy Jezus przebaczył mi w moim życiu. Jak wiele grzechów mi odpuścił. Jak wiele urazów darował. Nigdy się na mnie nie obraził, nie odwrócił się ode mnie, nie zostawił mnie. Jeżeli Jezus mi przebaczył, to i ja jestem zaproszony do tego by przebaczać. By z pomocą Ducha Świętego urazy chętnie darować…

                                                                                                    

   

 

 

aktualizowano: 2016-08-10
cofnij drukuj do góry