Czwartek, 05 grudnia 2024 r. imieniny: Kryspiny, Norberta, Sabiny | Czwartek I tygodnia adwentu

Konferencje 2016

Konferencje 2016 10 sierpnia 2016 wyświetleń: 1702

Konferencja 4.08.2016 r.

Piąty z uczynków miłosierdzia co do duszy w niektórych przekładach katechizmu (np. włoskim) brzmi inaczej: „znosić cierpliwie osoby przykre”. To tłumaczenie zwraca naszą uwagę na osobę, którą mamy cierpliwie znosić, a nie tylko wyrządzoną krzywdę....

Krzywdy cierpliwie znosić ks. Piotr Buda

Piąty z uczynków miłosierdzia co do duszy w niektórych przekładach katechizmu (np. włoskim) brzmi inaczej: „znosić cierpliwie osoby przykre”. To tłumaczenie zwraca naszą uwagę na osobę, którą mamy cierpliwie znosić, a nie tylko wyrządzoną krzywdę. Często bowiem zdarza się, że nie chodzi tylko i wyłącznie o konkretny czyn, ale czyjąś postawę, poglądy, charakter. Zasadniczo łatwo jest nam cierpliwie znieść jakiś jednostkowy czyn kogoś. Trudność pojawie się wtedy, gdy musimy znosić kogoś kogo nie lubimy, kto permanentnie popełnia błąd, ma zupełnie inny światopogląd niż my.

Zanim przejdziemy do omówienia tego uczynku warto poruszyć tu jedną bardzo ważną kwestię. Czy katolik każdą krzywdę, cierpienie zadane przez kogoś powinien znosić cierpliwie? Np. czy żona ma znosić cierpliwie upijanie się męża, jego powroty o późnych porach? Albo gdy ktoś nas obmawia, plotkuje na nasz temat, mamy machnąć ręką i cierpliwie to znosić? W naszym życiu warto kierować się słowami amerykańskiego teologa protestanckiego Karla Paula Reinholda Niebuhra: „Boże, daj nam pokorę, byśmy przyjęli w pokoju to, czego zmienić nie możemy, daj nam odwagę, aby zmienić to, co powinno być zmienione, i daj nam mądrość, abyśmy umieli odróżnić jedno od drugiego”. Te słowa są zwłaszcza ważne w odniesieniu do czynów złych moralnie, ponieważ jako katolicy nie możemy przymykać oczu na zło. Doskonale jednak zdajemy sobie sprawę, że są osoby, sytuacje, na które nie mamy żadnego wpływu, albo że ten wpływ jest niewielki. I w takich sytuacjach ma zastosowanie ten uczynek miłosierdzia. Ponieważ nie jesteśmy w stanie zmienić osoby, która wyrządza nam krzywdę, dlatego cierpliwie znosimy przykrości, których od niej doznajemy.

Z omawianym uczynkiem związana jest cnota tolerancji, choć na pewno nie wyczerpuje ona tego tematu. Ponieważ jest dużo zamieszani w związku z terminem tolerancja, dlatego chciałbym poświęcić mu trochę więcej miejsca. Samo słowo „tolerancja” wywodzi się od łacińskiego słowa „tolerantia”, które tłumaczy się cierpliwa wytrwałość. Termin ten wywodzi się o łacińskiego czasownika „tolerare”, które tłumaczy się „wytrzymać”, „znosić”, „przecierpieć”. Już z samego pochodzenia słowa możemy wywnioskować, że słowo to dotyczy czegoś przykrego, złego (nie koniecznie zła moralnego). Czym jest tolerancja doskonale oddają słowa sługi Bożego Abp Fultona J. Sheena: „Tolerancja nigdy nie odnosi się do rzeczy dobrych. Dobra nie należy tolerować; należy je raczej pochwalać; należy je kochać. Nigdy nie powiesz: "Stoleruję pysznego befsztyka na obiad". Czy tolerujesz patriotyzm? Czy tolerujesz naukę? W ciągu ostatnich kilku tygodni pewne dobre dusze przysłały mi równowartość paru butelek whisky, których postanowiły sobie odmówić, aby wesprzeć ubogie zagraniczne misje. Z pewnością nie toleruję takich aktów miłości bliźniego. Pochwalam je i chciałbym, aby inni czynili podobnie.

Czy możesz wyobrazić sobie piosenkę miłosną, w której słowo "kocham" zastąpione jest słowem "toleruję"? "Toleruję cię w czerwcu, w świetle księżyca". Jakże byłoby to absurdalne. Tolerancja nigdy nie odnosi się do rzeczy dobrych. Żadna kobieta nie "toleruje" futra z norek”. Słowo to jednak we współczesnym świecie jest bardzo często nadużywane i na dodatek bardzo mylnie rozumiane. Wmawia się nam, że mamy być w każdym przypadku tolerancyjni i na dodatek postawę tolerancji wobec kogoś i pewnych zachowań ludzkich zawsze widzi się jako coś bardzo pozytywnego, a przecież to słowo nigdy nie odnosi się do rzeczy dobrych.

            Oczywiście mamy w sobie wyrabiać cnotę tolerancji, ale trzeba umieć zachować jej granice. Tak jak już wspomniałem wcześniej, nie możemy tolerować tego zła, które możemy zmienić. Z drugiej strony powinniśmy przyjąć z cierpliwością to, na co nie mamy wpływu, nawet jeśli jest to zło moralne. Cierpliwe znoszenie krzywd, czyjejś postawy, poglądów nie zawsze wiąże się z konkretnym złem moralnym albo czasem może być niezawinione albo nieświadomie popełniane. Przykładem takich poglądów, które mamy cierpliwie znosić jest np. trwanie przez kogoś w innej wierze. Innym przykładem jest jakaś trudna cecha charakteru, np. niepunktualność, niedbałość, przechwalanie się. Takie cechy charakteru mogą kogoś popchnąć do wykroczenia moralnego, ale nie koniecznie zawsze muszą występować. Trzeba być zawsze ostrożnym w ocenie takich postaw i czynów. Nie mniej jednak, jako katolicy, mamy uczyć się cierpliwego znoszenia takich sytuacji. Zazwyczaj – po za skrajnymi przypadkami zła moralnego – więcej dobra wyniknie z naszego cierpliwego zniesienia pewnych braków drugiego człowieka, niż walka z tym człowiekiem. Zawsze też należ mieć na uwadze, że nawet jeśli podejmujemy walkę z jakimś grzechem u drugiego człowieka, to zawsze musimy wybierać dobre środki do tej walki. Jeśli środki są niegodziwe, to powinniśmy zaniechać jak najszybciej tego, czego się podjęliśmy. Nie możemy np. kłamać, nawet w dobrej wierze, aby zdemaskować czyjeś zło. Zło zawsze dobrem zwyciężamy, nie inaczej. Mamy jednak bardzo dużo okazji, aby wykazać się cierpliwością wobec naszych bliźnich. Nie jest to bynajmniej proste. Pozwala nam jednak pracować także nad własnych charakterem i nad naszymi wadami. Im więcej cnoty cierpliwości w nas wobec innych, tym bardziej postąpimy na drodze doskonałości w naszej postawie. O taką cnotę trzeba się oczywiście modlić, bo bez łaski Bożej zabraknie nam cierpliwości. Sam Pan Bóg jest przykładem największej cierpliwości wobec nas – ludzi. Ile razy przystępujemy do sakramentu pokuty i pojednania obiecując, że w końcu skończymy z naszymi grzechami, a one jak „bumerang” wracają do nas. Jaką Pan Bóg ma cierpliwość do nas, grzeszników. I tej cierpliwości uczmy się od Niego.

            Na zakończenie chciałbym przytoczyć krótkie, ale bardzo pouczające opowiadanie żydowskie. Pewnego dnia zjawił się u Abrahama stary, zmęczony drogą mężczyzna. Patriarcha zwyczajem ludów wschodnich przyjmuje go w gościnnie. Gdy nadszedł wieczór i czas modlitwy przed spoczynkiem, Abraham dziwi się, że stary wędrowiec nie chce brać udziału w jego modlitwie. Okazuje się, że jest on bałwochwalcą, czci ogień jako bóstwo. Oburzony tym odkryciem patriarcha wypędza go ze swego domu, mimo że jest już noc. Tej nocy, podczas snu Pan Bóg odzywa się do Abrahama: „Ja znoszę już siedemdziesiąt lat tego poganina a ty nie mogłeś przynajmniej przez jeden dzień i noc znieść go cierpliwie”. W chwilach, gdy trudno nam jest znieść drugiego człowieka starajmy się popatrzeć na niego oczami Bożymi, a wtedy znajdziemy odpowiedź, co mamy czynić.

aktualizowano: 2016-08-10

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

Fundacja SZCZECIŃSKA

ul. Królowej Korony Polskiej 28E, 70-485 Szczecin skr. 167, tel. 91 885 1 845, KRS 0000281775, REGON 320361925, NIP 8513012136 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone