Konferencje 2016

Konferencje 2016 2 sierpnia 2016 wyświetleń: 1223

Konferencja 30.07.2016 r.

Wydawałoby się, że ten uczynek miłosierdzia dotyczy tylko wąskiej grupy ludzi: kapłanów, nauczycieli, rodziców. I owszem oni szczególnie są do tego upoważnieni....

Temat: Uczynki miłosierdzia względem duszy – Nieumiejętnych pouczać.

Opracował ks. Daniel Majchrzak

 

Wydawałoby się, że ten uczynek miłosierdzia dotyczy tylko wąskiej grupy ludzi: kapłanów, nauczycieli, rodziców. I owszem oni szczególnie są do tego upoważnieni. Jednak na mnie jako chrześcijaninie spoczywa obowiązek, by wskazać bliźniemu właściwą drogę. Na mocy chrztu świętego każdy z nas otrzymał potrójną misję: kapłańską, królewską i prorocką. I właśnie ów misja prorocka usposabia nas do tego, by głosić Chrystusa drugiemu człowiekowi, by nieść dobrą nowinę na krańce świata, by być Jego świadkiem wszędzie, gdzie On nas posyła.
Z tego tytułu możemy nieumiejętnych pouczać.

Udajemy się do mędrców po radę, czytamy książki mądrych ludzi, czytamy Boże słowo – Ewangelię – w ten sposób jesteśmy ewangelizowani, ale sami też mamy ewangelizować – nieść pomoc i dobrą radę innym.

Tak ważna jest w kościele, w doprowadzeniu do Jezusa instytucja chrzestnego, instytucja świadka, swoistego towarzysza drogi życiowej. Często
w kancelarii parafialnej duszpasterze tłumaczą kim tak naprawdę jest rodzic chrzestny. Nie może być to byle kto. A już na pewno nie ktoś kto swoim życiem nie potwierdzi, że jest Jezusowym świadkiem. Dużo jest z tego powodu żalu pod adresem Kościoła, gdy okazuje się, że osoba proponowana na rodzica chrzestnego po prostu nie spełnia pewnego kryterium, nie żyje przykazaniami, prowadzi życie grzeszne. Trudno wytłumaczyć rodzicom dziecka, czy samemu kandydatowi na chrzestnego, że obiektywnie nie będzie dobrym przykładem dla nowoochrzczonego, że nie wskaże mu właściwej drogi do Jezusa, bo sam potrzebuje nawrócenia. I Kościół przecież nie chce robić krzywdy dziecku, wręcz przeciwnie – chce wskazać drogę właściwą – chce nieumiejętnych pouczać…

Nieumiejętnych pouczać oznacza, że chrześcijanie mają być solą ziemi
i światłością świata – mają wszędzie tam, gdzie nie dotarła jeszcze Dobra Nowina, tam, gdzie panoszy się zło, tam gdzie wiara została uśpiona – mają zanieść światło Chrystusa: posolić te miejsca, nadać im smak. Jesteśmy  ziarenkami soli, które sprawiają, że świat, który jest dziś mdły, jest bez smaku, otrzymuje właściwy smak – zostaje przez chrześcijan przyprawiony. Nie jest to proste. Porównania kulinarne są tu – wydaje mi się – bardzo trafne. Kiedy gotujemy wodę na makaron, przychodzi moment, że trzeba ją posolić. I co dzieje się, gdy do wrzącej wody dodamy łyżkę soli? Woda się burzy – jakby chciała wykipieć. Ale bez tego makaron będzie niesmaczny…

Kiedy chrześcijanie idą do świata – ten się burzy, stawia opór, ale w ten sposób zostaje doprawiony. Bo nabywa świadków miłosierdzia. Każdy z nas ma wokół siebie braci i siostry, którzy są spragnieni Jezusa – nawet o tym nie wiedząc. Bo świat wysysa z nich życie. Gonią za marnością tego świata, karmią się nim
i czują, że jest bez smaku, że jest mdły – chcą go wypluć…my mamy dodać mu smaku, mamy go przyprawić. Przyprawić tym, co otrzymujemy od Boga. Przede wszystkim mamy go posolić chrześcijańską miłością i zasiewać ziarno ewangelii. Bo świat mimo, że wysycha jak gleba bez deszczu – wciąż jest ziemią żyzną. Ziemią, na której wykiełkuje ziarno podlane chrześcijańską miłością, chrześcijańskim świadectwem.

I tu jest nasza misja pouczania. To pouczanie, to nie stawanie ponad drugim człowiekiem i prawienie mu kazań, moralizowanie tylko dlatego, by nakarmić swoją pychę i podbudować ego. To co sam przeżyłem, to jak dotyka mnie Pan Bóg, mam przekazać dalej. To moja misja – wręcz obowiązek.

Wiara nie ma być zatrzymana dla siebie, mam się nią dzielić z innymi. Dlatego w Kościele od początku istnieje ruch misyjny. I choć nie każdy z nas ma powołanie do bycia misjonarzem w Afryce czy Brazylii, to każdy z nas ma być misjonarzem tu i teraz…

Dziś gdy tak dużo mówi się o reewangelizacji, o ponownej ewangelizacji, o nowej ewangelizacji, (dziś gdy tak wielu katechistów, wędrownych kaznodziejów, ewangelizatorów wędruje po świecie głosząc dobrą nowinę), każdy z nas może odkryć w sobie misję do niesienia Chrystusa innym. Jak mówiłem, mamy to w zalążku z tytułu chrztu, jest to rozwinięte w sakramencie bierzmowania. Zobaczmy, że dary Ducha Świętego: mądrość, rozum, rada, męstwo,  umiejętność, pobożność i bojaźń Boża, mogą nam pomóc w pouczaniu nieumiejętnych. Duch Święty jest  nam dany jako pomocnik w pouczaniu innych. Nasze świadectwo też będzie nieumiejętne bez Jego pomocy. Musimy z Nim współpracować.

Nieumiejętnych pouczać znaczy odważnie i niestrudzenie obnażać ukryte
i zamaskowane pokłady zła i grzechu oraz otwierać ludzi na miłość i miłosierdzie Boga. W naszych czasach jest to szczególnie pilne i trudne, gdyż szybki postęp środków masowego przekazu, zwłaszcza telewizji i internetu, spowodował gwałtowne nasilenie zjawiska manipulacji i propagandy. W sprawach religijnych
i moralnych koncentruje się ono na wybranych punktach, które wielokrotnie powtarzane i lansowane jako slogany, zapadają w pamięć i trwale zaśmiecają wyobraźnię. Siła ich rażenia bywa tak wielka, że wyolbrzymiają postawy
i zachowania mroczne, natomiast marginalizują i milczą o tym, o czym trzeba mówić głośno.

Kim jest zatem człowiek nieumiejętny? To człowiek zagubiony. To człowiek poszukujący. To człowiek wypalony, zepchnięty na boczny tor, podejmujący złe wybory, bo nie stanął obok niego nikt, kto stałby się drogowskazem.

Gdy rozejrzymy się dookoła, popatrzymy na brata czy siostrę, którzy
z nami wędrują, może pomyślimy sobie: „on nie potrzebuje pouczeń, bo raczej jest poukładany”. Może właśnie idziesz obok brata, siostry, może idziesz obok księdza, siostry zakonnej, czy kleryka i myślisz sobie: „no, oni są na tyle uformowani, dojrzali, że tylko od nich mogę się czegokolwiek nauczyć”. Guzik prawda. Może się okazać, że to ty staniesz się nauczającym.

Osobiście częściej zawstydzają mnie i w jakiś sposób nauczają, pouczają, osoby świeckie. I uwierzcie mi nikt tak nie zawstydzi kapłana jak osoba świecka. Kapłan raczej nie zawstydzi kapłana. Świeccy potrafią tak bardzo zawstydzić, pokazać, że są ludźmi świętymi. I bardzo dobrze. Na mnie to działa. Kapłanów też czasem trzeba pouczyć…zawstydzić…

Na, ale dobrze…I tu ważny moment i powrót do początku. Każdy z nas potrzebuje nieustannej formacji, niezależnie czy  jest papieżem, biskupem, księdzem w twojej parafii, nauczycielem, sklepową… Każdy z nas może być jednocześnie uczniem i jednocześnie nauczycielem. Pouczanie innych to nasze istnienie wśród innych, nasze intencje, zachowanie, postawy, które przyjmujemy w codzienności.

Dar Bożej bojaźni i pokora są potrzebne, by się nie zagalopować, by zawsze to, co mówię do bliźniego było z Bożego Ducha, bym nie świecił, nie pokazywał siebie, a tylko Jego. I choć szczególnie dotyczy to kapłanów, na których spoczywa obowiązek nauczania prawdy, to także każdy z nas, najpierw w stosunku do najbliższych, do dzieci, ale i w stosunku do tych, których nam Bóg postawił na naszej drodze, ma obowiązek upominać, pouczać i radzić. Ważne tylko, by pamiętać, by było to zrobione z miłości i z miłością, a nie z pozycji pychy
i wywyższania się nad kimś, kogo uznaliśmy za gorszego od nas. Bo prawda jest taka, że choć bardzo często wydaje się nam, że jesteśmy od naszych braci lepsi, to tylko Bóg wie, co komu siedzi w sercu. Odrobina pokory, zwłaszcza w tak delikatnym momencie, jak korygowanie brata, nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

Warto tu wspomnieć jak ważną misję ma do spełnienia Kościół, który niosąc przez wieki depozyt, jakim są Pismo Święte i Święta Tradycja, nie może milczeć, gdy widzi jak ludzkość popada w błędy i kroczy złą ścieżką. Papieże zawsze stali na straży wiary i moralności, zawsze podnosili larum, gdy na świecie działo się źle. Nie mogli milczeć.

Dziś w dobie relatywizmu, przekonania, że nic nie jest pewne, że każdy ma rację Kościół przestaje być słuchany. I widzimy, jak człowiek podąża w stronę samozagłady. Dlatego tym bardziej Kościół oraz ludzie Kościoła, czyli każdy z nas musi pokazać, czym jest prawda, czym jest wiara, czym jest moralność, ideały…

Przed każdym z nas wielkie i trudne zadanie, bo wskazując prawdziwą drogę, pouczając nieumiejętnych, będziemy spychani na margines. Jednak kto posoli ten świat jeśli nie my? Prośmy o odwagę, byśmy zawsze potrafili przyznawać się do Jezusa i stawać po Jego stronie. Prośmy o odwagę dla księży, którzy mają wielką odpowiedzialność nauczania i pouczania; prośmy za rodziców
i wychowawców, by odpowiedzialnie prowadzili dzieci i młodzież do Jezusa. Pouczajmy braci, nie bójmy się upominać i sami bądźmy otwarci na pouczenia
i dobre rady…

 

Na koniec kilka pouczeń z Księgi Przysłów. Fragment trzeciego rozdziału, zatytułowany: Trzymaj się Boga!

 

Synu mój, nie zapomnij mych nauk,
twoje serce niech strzeże nakazów,
bo wiele dni i lat życia
i pełnię ci szczęścia przyniosą:
Niech miłość i wierność cię strzeże;
przymocuj je sobie do szyi,
na tablicy serca je zapisz,
a znajdziesz życzliwość i łaskę
w oczach Boga i ludzi.

 

Z całego serca Bogu zaufaj,
nie polegaj na swoim rozsądku,
myśl o Nim na każdej drodze,
a On twe ścieżki wyrówna.

 

Nie bądź mądrym we własnych oczach,
Boga się bój, zła unikaj:
to ciału zapewni zdrowie,
a pokrzepienie twym kościom.

 

Czcij Pana [ofiarą] z twego mienia
i pierwocinami całego dochodu,
a twoje spichrze napełnią się zbożem
i tłocznie przeleją się moszczem.

 

Upomnieniem Pańskim nie gardź, mój synu,
nie odrzucaj ze wstrętem strofowań.
Bowiem karci Pan, kogo miłuje,
jak ojciec syna, którego lubi.

utworzono : 2016-08-02
cofnij drukuj do góry