Czwartek, 26 grudnia 2024 r. imieniny: Dionizego, Kaliksta, Szczepana | Oktawa Narodzenia Pańskiego | Święto Św. Szczepana

konferencje 2015

konferencje 2015 12 sierpnia 2015 wyświetleń: 1878

Konferencja 11.08.2015 r.

Żyjemy w świecie stworzonym przez Pana Boga. Wszystko co jest, poza samym Bogiem, pochodzi od Niego. Wszystko jest zależne od Niego. Jak czytamy w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju, Pan Bóg uczynił wszystko jako dobre. Tylko człowiek z rzeczy stworzonych może uczynić coś przeznaczonego do zła, zadawania...

Wolność od rzeczy materialnych. Jak żyć w materialnym świecie duchowo?

Żyjemy w świecie stworzonym przez Pana Boga. Wszystko co jest, poza samym Bogiem, pochodzi od Niego. Wszystko jest zależne od Niego. Jak czytamy w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju, Pan Bóg uczynił wszystko jako dobre. Tylko człowiek z rzeczy stworzonych może uczynić coś przeznaczonego do zła, zadawania cierpienia albo może korzystać z rzeczy dobrych w niewłaściwy sposób – wyrządzając szkodę. Nie popełnimy tego błędu, jeżeli będziemy korzystać z dóbr tego świata zgodnie z wolą Bożą. Jak sam Pan Bóg powiedział do pierwszych ludzi: Czyńcie sobie ziemię poddaną. Jest to pierwsza, podstawowa prawda, którą musimy sobie uświadomić zanim przejdziemy do sedna tematu tej katechezy: rzeczy materialne same w sobie nie są złe. Grzech pojawia się wtedy, gdy źle wykorzystujemy stworzone rzeczy, a także nasz nieodpowiedni stosunek do tych rzeczy może nas popychać do grzechu i ogromnego nieładu wewnętrznego. Rzeczy materialne nazywamy dobrami materialnymi. I takimi są – w swojej istocie są dobre. Jednak my sami możemy mieć nieuporządkowany stosunek do nich i popaść w grzech, a w skrajnych przypadkach także do zniewolenia.

Chciałbym najpierw zwrócić uwagę na dopisek do głównego tematu: Jak żyć w materialnym świecie duchowo? Oczywiście na koniec wrócimy do tego pytania, aby dać konkretne wskazania dla naszego życia duchowego. Teraz jednak chciałbym wysnuć z niego kolejną ważną prawdę dla naszych rozważań. Żyjemy w materialnym świecie. Niby jest to oczywiste, ale warto się nad tym stwierdzeniem zatrzymać. Jak wiemy z teologii, Pan Bóg stworzył świat materialny i duchowy. W wyznaniu wiary mówimy: Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi. Wyznajemy więc wiarę, że od Pana Boga pochodzi wszystko to, co materialne i duchowe. Wszystko to, co nas na ziemi otacza, z czym mamy do czynienia w życiu codziennym jest materialne. Tylko my, jako ludzie, jesteśmy bytami duchowo-materialnymi i dlatego doświadczamy także tego, co niematerialne. I mimo, że świat duchowy jest tym, do którego dążymy, który jest naszym celem, to nie można pominąć tego, że zostaliśmy stworzeni jako materialni i otacza nas świat materialny, którego doświadczamy naszymi zmysłami. Stąd temat ten jest ważny. Błędem jest uważanie, że to, co na ziemi nie ma znaczenia i że powinniśmy skupić się tylko na Panu Bogu, który jest w Niebie i na życiu wiecznym z Nim. Celem naszego życia jest oczywiście zbawienie i pominięcie go powoduje błądzenie w naszym życiu, ale Pan Bóg tak chciał w Swojej Opatrzności, że drogą, po której zmierzamy do tego celu jest ten świat, w którym żyjemy. Tu się rodzimy i tu umrzemy. Co prawda wychodzimy „z pod ręki” Stwórcy i do Niego zmierzamy, ale pomiędzy tymi niezwykłymi wydarzeniami naszego życia – poczęcia i śmierci – Pan Bóg daje nam nasze konkretne, niepowtarzalne życie. I to nasze życie ziemskie jest związane z materią.

Na tym chcę zakończyć te rozważania, trochę filozoficzne, ale ważne, aby nie uprościć tego tematu. Odpowiedzmy sobie teraz na pytanie dotyczące tematu: na czym ma polegać nasza wolność od rzeczy materialnych? Żyjemy przecież w świecie materialnym i sami jesteśmy materialni. W Piśmie św., szczególnie w Ewangeliach, znajdziemy kilka nieprzychylnych tekstów na temat bogactwa, natomiast postawa ubóstwa jest stawiana za wzór. Pobieżnie studiując te teksty można dojść do przekonania, że Słowo Boże wzywa nas do tego, żebyśmy się wyzbywali rzeczy materialnych, bo stoją one na przeszkodzie do zbawienia. Jest to oczywiście duże uproszczenie, choć w rzeczywistości, w której żyjemy znajdziemy wiele sytuacji na potwierdzenie tego toku myślenia. Krótko mówiąc wiemy doskonale jak bogactwo potrafi człowiekiem zawładnąć i niestety wielu ludzi wpada w pułapkę materializmu. Żyjemy w takich czasach i miejscu (gdyż problem, o którym mowa, dotyka zwłaszcza krajów, które określamy mianem„rozwijających się”), w których jesteśmy popychani do nadmiernej konsumpcji. Wartość człowieka jest mierzona nie tym, kim jest, ale tym co posiada, czy jest produktywny, opłacalny, czy da się zarobić na nim. Jest to przykre, ale prawdziwe. Jednak nie w samym bogactwie czy też ubóstwie leży problem. Mając bogactwa mamy dużą pokusę, żeby stać się chciwym, ale można mieć mało i być chciwym oraz zazdrosnym. Ks. Marek Dziewiecki rozważając ten problem zauważa: Można posiadać niewiele rzeczy a mimo to być człowiekiem chciwym. Chciwością zagrożeni są nie tylko ludzie zamożni. Chciwość dotyczy każdego, kto dla rzeczy materialnych potrafi poświęcić swoje zdrowie, sumienie, czystość, wolność. Ulegając chciwości, człowiek staje się okrutny wobec samego siebie. Chciwość prowadzi bowiem do pracoholizmu, chorobliwego lęku o przyszłość, do dramatycznego zawężenia marzeń i ideałów. Człowiek chciwy panicznie boi się przyszłości, gdyż nie kocha. W konsekwencji usiłuje „kupić” sobie dobrą przyszłość za pomocą kolejnych filarów ubezpieczeń i kolejnych polis na życie. Zapomina przy tym, że polisy na życie wypłacane są jedynie w przypadku jego... śmierci. Człowiek chciwy usiłuje zastąpić poczucie bezpieczeństwa, które płynie z miłości, fałszywym poczuciem bezpieczeństwa, które płynie z posiadania pieniędzy.

Grzechem, który jest jednym z grzechów głównych, a który dotyczy nieuporządkowania wobec dóbr materialnych jest właśnie chciwość. I to ona zamyka nas na Boga i na drugiego człowieka. Warto zacytować tu po raz kolejny słowa ks. Marka Dziewieckiego: Chciwość kojarzy się bardziej z nadmiernym przywiązaniem do dóbr materialnych niż z poważną winą moralną czy grzechem. Nawet wyraźnie przesadne przywiązywanie się do dóbr materialnych — zwłaszcza w obliczu groźby bezrobocia i wysokich kosztów utrzymania - wydaje się obecnie rozsądną postawą. W naszych czasach coraz rzadziej mówimy o chciwości, a jeśli już dostrzegamy u kogoś taką postawę, to skłonni jesteśmy interpretować ją w sposób niemal pozytywny, traktując tego typu zachowanie jako unikanie rozrzutności, jako jedynie skąpstwo czy jako przejaw roztropnego oszczędzania pieniędzy.Dramatyczne zło chciwości uświadamiamy sobie dopiero wtedy, gdy odkrywamy jej skutki. Otóż chciwość to postawa, która sprawia, że rzeczy materialne stają się dla człowieka ważniejsze od osób. Chciwiec bardziej „kocha” pieniądze niż ludzi. W konsekwencji staje się niewrażliwy na los i na potrzeby bliźnich. Nie jest w stanie nikomu pomóc w bezinteresowny sposób. Chciwość nie tylko blokuje zdolność do miłości, lecz prowadzi do bolesnych konfliktów w relacjach międzyludzkich. W sposób szczególnie dramatyczny chciwość niszczy więzi w małżeństwie i rodzinie, gdyż prowadzi do zazdrości, niesnasek, wrogości i zawiści. Człowiek chciwy czuje się zawsze pokrzywdzony materialnie. Dla pieniędzy potrafi podać do sądu swoich krewnych. Autor tych słów zauważa, że chciwość jest niebezpieczna i może doprowadzić do poważnych konsekwencji.

Ks. Marek ukazuje sedno problemu chciwości podając przykład człowieka, z którym spotkał się w swoim życiu: Niemal za każdym razem, gdy w czasie studiów w Rzymie szedłem do bazyliki św. Piotra, tuż przed Piazza San Pietro widziałem około pięćdziesięcioletniego mężczyznę, który siedział na pudle z tektury i prosił o jałmużnę. Gdy kilka lat później zmarł ów żebrak, podczas rutynowej kontroli policji w jego mieszkaniu okazało się, że zgromadził on pokaźne sumy pieniędzy w wielu walutach świata. Większość dziennikarzy komentowała tamto wydarzenie jako sensację, a zmarłego opisywali jako „bogacza w przebraniu żebraka”. Tymczasem ten człowiek był naprawdę biedny. Z pieniędzmi jest przecież tak, jak z wolnością. Otóż wolni jesteśmy na tyle, na ile tę naszą wolność „tracimy” poprzez przyjmowanie na siebie różnych zobowiązań (zwierzęta nie są wolne właśnie dlatego, że nie są w stanie do niczego się zobowiązać!). Podobnie jest z pieniędzmi. Mamy naprawdę tylko te pieniądze, które wydaliśmy. Dopiero bowiem wtedy, gdy „tracimy” posiadane pieniądze, zamieniamy symbol, możliwość, na faktyczne dobra: na ubranie, jedzenie, prezent dla przyjaciela czy dar dla człowieka w potrzebie. Banknoty nie mają żadnego innego zastosowania niż to, by je wydać. Człowiek chciwy nie chce o tym wiedzieć i dlatego staje się okrutnie „oszczędny” nawet dla samego siebie.

Przywiązanie do dóbr materialnych może przybrać także formę zniewolenia, takiego jak np. alkoholizm. Jest to wtedy bardzo poważny problem, także społeczny. Ks. Marek stwierdza, że uzależnienia pojawiają się wtedy, gdy człowiek zawęża pragnienia. Taki człowiek zaczyna czynić to, co przyjemne zamiast tego, co wartościowe. W konsekwencji wchodzi na drogę uzależnień, do hazardu włącznie. Chciwiec to człowiek uzależniony od pieniędzy i od innych rzeczy materialnych. Jest on przekonany, że jeśli zdobędzie dużo pieniędzy, to wtedy będzie szczęśliwy. Jednak gdy te duże pieniądze już zdobywa, to z bolesnym zdumieniem przekonuje się, że nadal nie jest szczęśliwy. Wtedy czyni dosłownie wszystko w tym celu, by zgromadzić jeszcze więcej pieniędzy, lecz nadal nie czuje się szczęśliwy. Zamiast wyciągnąć wtedy oczywisty wniosek, że jego los i jego szczęście nie zależą od gromadzonych dóbr, lecz od miłości, chciwiec wyciąga wniosek, że potrzebuje... jeszcze więcej dóbr materialnych i że wtedy, gdy je zdobędzie, to już z pewnością stanie się kimś najszczęśliwszym na świecie!

Odpowiedzmy sobie w końcu na pytanie postawione w temacie: Jak żyć w materialnym świecie duchowo?Wracając do wcześniej zacytowanych wypowiedzi ks. Marka Dziewieckiego już możemy dać odpowiedź, że trzeba bardziej kochać, niż gromadzić dobra, trzeba bardziej być niż mieć, jak często mawiał św. Jan Paweł II. Znowu pozwolę sobie zacytować słowa ks. Marka: Najlepszą ochroną przed chciwością jest zatem miłość i duchowa głębia, z której płynie świadomość, że to, kim jestem i na ile kocham, jest zdecydowanie ważniejsze niż to, co posiadam. Upewnia nas o tym Syn Boży, który - przychodząc do nas - zabiera ze sobą na ziemię wyłącznie to, kim jest. Rodzi się w stajni. Nie ma nawet pieluszek. Jako dorosły staje się ubogim wędrowcem bez dachu nad głową. Jest ogołocony ze wszystkiego poza prawdą i miłością. Ale to właśnie prawda i miłość jest największym bogactwem w świecie osób. Jako chrześcijanie mamy być naśladowcami Chrystusa, bo to On dał nam przykład jakim ludźmi mamy być. Swoją postawą ukazał, co to znaczy być człowiekiem.

W tym momencie, żeby nasze rozważania nie odbiegały od naszego, konkretnego życia, warto postawić samemu sobie pytanie: czy dobra materialne, które zdobywam, którymi się otaczam są celem samym w sobie oraz czy ich zdobycie zaspokaja mnie, czy przeciwnie są tylko środkiem do zdobywania celów nadrzędnych, duchowych, aż po ten najważniejszy jakim jest zbawienie? Dojrzałe spojrzenie na posiadanie dóbr materialnych uczy nas, że są one środkiem do rozwoju naszego oraz innych osób, nie zaś celem. Zastanówmy się czy gdyby kres naszego życia miał nastąpić dzisiaj, to czy dobra materialne, które posiadamy pomagają nam w osiągnięciu szczęścia wiecznego, czy są one dla nas przeszkodą. Wiemy, że nic materialnego, z tego co posiadamy, łącznie z naszym ciałem, nie pozostanie nam po naszej śmierci. Po co więc wkładamy tyle wysiłku, żeby nagromadzać zbędne rzeczy?

Św. Paweł w Pierwszym Liście do Tymoteusza, w rozdziale szóstym, napisał: Bogatym na tym świecie nakazuj, by nie byli wyniośli, nie pokładali nadziei w niepewności bogactwa, lecz w Bogu, który nam wszystkiego obficie udziela do używania, niech czynią dobrze, bogacą się w dobre czyny, niech będą hojni, uspołecznieni, odkładając do skarbca dla siebie samych dobrą podstawę na przyszłość, aby osiągnęli prawdziwe życie. Św. Paweł nie nakazuje biskupowi Tymoteuszowi, aby skłaniał bogatych do porzucenia bogactw, ale do bogacenia się w dobre czyny. Zastanówmy się nad naszym życiem i zadajmy sobie pytanie: kim będę, co mi pozostanie, gdy ktoś, w jednym momencie, pozbawi mnie wszystkich dóbr materialnych, które posiadam? Właśnie wtedy okazuje się kim naprawdę jestem.

Sobór Watykański II w Dekrecie o przystosowanej odnowie życia zakonnegoPerfectaecaritatis rozważa m.in. praktykowanie cnoty ubóstwa. Dekret jest skierowany do osób zakonnych, ale myślę, że każdy wierzący może odnieść te słowa także do siebie. Dekret wymienia pięć przejawów ewangelicznego ubóstwa:

  • wykonywanie rzetelnie pracy, która jest źródłem utrzymania dla nas i pomagania innym;
  • odrzucenie nadmiernej troski o sprawy materialne, a zdanie się na Opatrzność Bożą;
  • umiejętność dzielenia się tym, co posiadam z uboższymi ode mnie;
  • unikanie gromadzenia rzeczy zbytecznych, zbyt duże nagromadzenie majątku i brak granicy w otrzymywaniu wynagrodzenia;
  • wyzbywanie się egoizmu w używaniu dóbr materialnych (nie liczenie się z potrzebami innych) i przyjęcie pewnej rozsądnej zależności od innych w korzystaniu z tychże dóbr.

Warto odpowiedzieć sobie czy znajdujemy te przejawy ewangelicznego ubóstwa w naszym życiu. Jeśli nie, mamy okazję na pielgrzymce, aby walczyć z naszym zbytnim przywiązaniem do rzeczy materialnych. Na pielgrzymim szlaku uczymy się, że wszystko co mamy otrzymujemy z dobroci Bożej. A to powinno rodzić w nas postawę wdzięczności. Taka postawa jest chyba najlepszym lekarstwem na chciwość. Codzienne przypominanie sobie, że nic z tego co mam, nie należy do mnie. Wszystko mam z dobroci Bożej. I każdego dnia dziękujmy za wszystko, za to, że Bóg po raz kolejny, w Swojejniezmierzonej hojności, daje nam w posiadanie, to co nam się nie należy, a z czego tylko chwilowo korzystamy tu na ziemi.

Na zakończenie przytoczę krótkie, ale bardzo pouczające opowiadanie:

„Pewien dziennikarz udał się w daleką podróż do Bangkoku, aby przeprowadzić wywiad z niezwykle mądrym człowiekiem – żydowskim rabinem – do którego licznie przybywali ludzie po poradę. Słynął on nie tylko z mądrości, ale także ze skromności i pokory. Kiedy wysiadł na ogromnym lotnisku w Bangkoku zamówił taksówkę, aby dojechać pod wskazany adres. Jadąc taksówką podziwiał piękno miasta - wysokie wieżowce, piękne kolorowe budynki, świątynie buddyjskie i wiele pięknych atrakcji. Miasto było pełne bogactwa i przepychu. Jednak kiedy zbliżał się do celu podróży, krajobraz zaczął się zmieniać. Wjechał w starszą część miasta, gdzie znajdowały się bloki i starsze budynki, przypominające europejskie kamienice. Wszedł do jednego z nich, zgodnie z podanym adresem, udał się na czwarte piętro wnosząc swoją podróżną walizkę, gdyż nie chciał tracić czasu na to, żeby zostawić bagaż w hotelu. Chciał bowiem od razu spotkać się z człowiekiem, o którym mówiono, że jest niezwykły. W końcu znalazł się pod drzwiami rabina. Zapukał do drzwi i otworzył mu starszy, siwy człowiek. Podał mu rękę na znak przywitania i zaprosił go do środka.Kiedy wszedł do pokoju gospodarz podstawiając krzesło zaproponował, aby usiadł. Pierwsze to, co zauważył dziennikarz, to niezwykle skromne warunki mieszkania rabina. W pokoju, w którym go przyjmował rabin, znajdowały się całe sterty książek, ale nie na półkach, lecz ustawione jedna na drugiej przy każdej ścianie pokoju. Na środku stał malutki stolik i dwa krzesła. Na jednym siedział on, a na drugim rabin. Nic więcej nie zauważył w tym pokoju. Dziennikarz zaskoczony tym, co zobaczył, powiedział do rabina:

– Widzę, że żyje pan bardzo skromnie. W tym pokoju niewiele ma pan rzeczy.

–Pan też za wiele rzeczy nie ma – stwierdził rabin. – Ma pan tylko jedną walizkę.

– Zgadza się, tylko, że ja jestem w podróży – odrzekł z nieukrywaną oczywistością dziennikarz.

– Ja też – odpowiedział bardzo poważnie rabin.

                Wszyscy jesteśmy w drodze. Tylko nie wszyscy mamy taką świadomość. Korzystajmy więc z tego, co mamy tak, jakbyśmy byli zawsze w podróży. Będzie nam łatwiej opuścić ten świat, aby wejść do mieszkania przygotowanego dla nas w Niebie.

 

Ks. Piotr Buda

utworzono : 2015-08-12

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

Fundacja SZCZECIŃSKA

ul. Królowej Korony Polskiej 28E, 70-485 Szczecin skr. 167, tel. 91 885 1 845, KRS 0000281775, REGON 320361925, NIP 8513012136 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone