konferencje 2014

konferencje 2014 30 lipca 2014 wyświetleń: 2655

30-07-2014 - Konferencja 6 - Chrzest Pana Jezusa w Jordanie – obowiązki wynikające z chrztu św.

Tajemnice światła, które wprowadził do modlitwy różańcowej św. Jan Paweł II, dotyczą publicznej działalności Jezusa Chrystusa. Jest to trzyletni okres Jego życia, kiedy nauczał ludzi, dokonywał wielu znaków i cudów oraz – co najważniejsze – prowadził swoich uczniów i wyjaśniał im cel przyjścia na ten świat. Wcześniej przez trzydzieści lat Chrystus prowadził życie ukryte, które niczym szczególnym nie wyróżniało się od życia przeciętnego Izraelity. Tajemnice światła rozpoczynają się od chrztu Jezusa Chrystusa w Jordanie. Jest to moment rozpoczęcia publicznej działalności, a także objawienia się Trójcy Przenajświętszej. Zatrzymajmy się przy tej tajemnicy i rozważmy jej znaczenie. Przede wszystkim znajdźmy odpowiedź na pytanie: dlaczego Chrystus przyjął tzw. chrzest janowy i co to dla nas oznacza?

Zanim pochylimy się nad wydarzeniem chrztu Chrystusa w Jordanie i odkryjemy jego znaczenie, najpierw zastanówmy się nad działalnością św. Jana Chrzciciela, poprzednika Pana Jezusa. Jakie znaczenie miał udzielany przez niego chrzest? Czytamy w trzecim rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza: „W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: «Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie». Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny. Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy. 
A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: "Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym»”.

Z powyższego cytatu dowiadujemy się, że chrzest udzielany przez św. Jana Chrzciciela polegał na wyznaniu grzechów i nawróceniu. Towarzyszył temu obrzęd zanurzenia w wodzie jako symbol oczyszczenia. W tamtych czasach nie był to jakiś niezwykły obrzęd. Żydzi często używali rytualnych obmyć, kiedy zaciągali rytualną nieczystość. Św. Jan Chrzciciel wyjaśnia jednak po co czyni ten obrzęd. Nie wystarczy do niego przystąpić, ale trzeba wydać owoce nawrócenia, trzeba zmienić swoje życie i zwrócić się do Boga. Gdybyśmy więc chcieli znaleźć obrzęd praktykowany obecnie w Kościele katolickim podobny do chrztu janowego, to byłby to sakrament pokuty i pojednania. Oczywiście nie można postawić znaku równości między chrztem janowym a spowiedzią św., ale można wskazać pewne podobieństwa.

Św. Jan Chrzciciel głosi jeszcze jedną prawdę dotyczącą udzielanego przez siebie chrztu. Jest on dopiero pierwszym krokiem. Ma on niejako przygotować do czegoś. Dopiero chrzest, którego będzie udzielać Pan Jezus, będzie miał moc i będzie czymś nieskończenie większym. Oczywiście ten chrzest udziela do dziś Kościół święty w imieniu Chrystusa. Chrzest janowy jest więc tylko zapowiedzią i figurą chrztu św., który jest sakramentem w Kościele.

Przyjrzyjmy się jeszcze dwóm fragmentom z Ewangelii wg św. Jana na temat chrztu nawrócenia. Pierwszy pochodzi z rozdziału trzeciego: „Potem Jezus i uczniowie Jego udali się do ziemi judzkiej. Tam z nimi przebywał i udzielał chrztu. Także i Jan był w Ainon, w pobliżu Salim, udzielając chrztu, ponieważ było tam wiele wody. I przychodzili [tam] ludzie i przyjmowali chrzest. Nie wtrącono bowiem jeszcze Jana do więzienia. A powstał spór między uczniami Jana a [pewnym] Żydem w sprawie oczyszczenia. Przyszli więc do Jana i powiedzieli do niego: «Nauczycielu, oto Ten, który był z tobą po drugiej stronie Jordanu i o którym ty wydałeś świadectwo, teraz udziela chrztu i wszyscy idą do Niego»”. Fragment ten wprowadza pewne zamieszanie. Wynika z niego jakby działalność św. Jana Chrzciciela była przeciwstawiona działalności Jezusa Chrystusa. Każdy z nich pozyskiwał dla siebie uczniów. Przynajmniej tak odbierali całą sytuację ludzie ówcześnie żyjący. Dowiadujemy się również, że nie tylko Jan Chrzciciel udzielał chrztu nawrócenia. Całe wydarzenie ma miejsce już po chrzcie Jezusa w Jordanie. Aby zrozumieć ten fragment z Ewangelii wg św. Jana musimy zajrzeć jeszcze do początku rozdziału czwartego tejże Ewangelii: „A kiedy Pan dowiedział się, że faryzeusze usłyszeli, iż Jezus pozyskuje sobie więcej uczniów i chrzci więcej niż Jan - chociaż w rzeczywistości sam Jezus nie chrzcił, lecz Jego uczniowie - opuścił Judeę i odszedł znów do Galilei”. Z powyższego fragmentu wynika, że sam Pan Jezus nie udzielał chrztu, ale na pewno czynili to Jego uczniowie. Był to ten sam chrzest, który udzielał św. Jan Chrzciciel, czyli dla nawrócenia się ze swoich grzechów.

Skoro znamy już znaczenie chrztu udzielanego przez św. Jana Chrzciciela i innych uczniów zastanówmy się, dlaczego Jezus Chrystus przybył nad Jordan, aby przyjąć ten chrzest z rąk swojego Poprzednika. Dla wielu osób jest niezrozumiałe, dlaczego Pan Jezus jako bezgrzeszny i doskonały przychodzi nad Jordan, aby obmyć się i oczyścić. Po to właśnie udzielał chrztu św. Jan Chrzciciel. Nawet on sam nie rozumiał decyzji Chrystusa. Czytamy w Ewangelii wg św. Mateusza: „Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił”. Każdy z nas zareagowałby tak samo jak św. Jan Chrzciciel wiedząc kim jest Jezus Chrystus. Przecież to my  potrzebujemy łaski od Chrystusa, a nie odwrotnie. Ostatecznie św. Jan ustępuje Panu Jezusowi, choć nadal nie rozumie Jego zachowania. Jednak krok, który poczynił Chrystus był zamierzony i ma swoje głębokie znaczenie symboliczne.

Chrystus nie potrzebował oczyszczenia z grzechów. Przyszedł na ten świat właśnie po to, aby będąc bez winy wziąć na Siebie nasze grzechy i nas odkupić. Dlatego przyjęcie chrztu z rąk św. Jana Chrzciciela ma wymiar symboliczny. Do rzeki Jordan ciągnęły tłumy ludzi i wchodząc do niej doznawali oczyszczenia. Chrystus wchodzi do tej rzeki, która jest pełna ludzkiego brudu, grzechów, aby zanurzając się w niej wziąć na siebie, oczywiście symbolicznie, grzechy nas ludzi. Jest to więc zapowiedź tego, co miało się wypełnić realnie na krzyżu. Początek działalności publicznej Chrystusa jest więc symbolicznym ukazaniem celu Jego misji.

Właśnie dlatego rozważając tajemnicę różańcową chrztu Pana Jezusa w Jordanie warto wspomnieć przyjęty chrzest św. Dlaczego? Ponieważ przyjęty przez nas sakrament chrztu św. jest niczym innym jak naszym włączeniem się w mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Razem z Nim zostajemy przybici do krzyża (szczególnie nasze słabości i grzechy wraz z grzechem pierworodnym), umieramy dla grzechu, dla tego świata, aby z Nim zmartwychwstać do nowego życia – życia Bożego. Właśnie to, w sposób jeszcze symboliczny, wyraził Chrystus przyjmując chrzest z rąk św. Jana Chrzciciela. Sakrament chrztu św. jest więc ważnym etapem naszego życia. Chrystus wyrywa nas z mroku śmierci, aby przeprowadzić nas do światła; z dzieci należących do Szatana stajemy się dziećmi samego Boga.

Jednak nie odbywa się to automatycznie. Nie wystarczy, że nasi rodzice przynieśli nas do kościoła, abyśmy przyjęli chrzest św. i to zapewni nam zbawienie. Od tego moment rzeczywiście napełnieni zostaliśmy Duchem Świętym i łaska Boża nas nie opuszcza. Jednak to od nas zależy, ile tej łaski przyjmiemy. Bóg na siłę niczego nie czyni, bo dał nam wolność. Od chrztu św. zobowiązaliśmy się do rozwijania w nas życia Bożego. Najpierw ten obowiązek całkowicie spoczywał na naszych rodzicach i rodzicach chrzestnych. Później, kiedy zaczynaliśmy więcej rozumieć, już sami decydowaliśmy o wielu sprawach. Teraz większość z nas już samodzielnie odpowiada za swój rozwój duchowy. Na czym polega rozwijanie życia Bożego? Tak jak już wspomniałem, na przybiciu swoich wad i słabości do krzyża (w sposób duchowy). Grzechy te powinny w nas umrzeć, bo inaczej nie narodzi się w nas nowe życie dane od Boga. W praktyce naszego życia polega to na nawracaniu się do Boga, walce ze słabościami i wadami. Pomagają nam w tym sakramenty, zwłaszcza sakrament pokuty, praktyki pokutne, modlitwa. Drogowskazami na drodze duchowej są przykazania. Kierując się nimi nie zbłądzimy z drogi prowadzącej do Boga, a na tej drodze stawia nas Chrystus od chrztu św. Gdy bowiem umierają w nas słabości, rodzimy się do nowego życia. Im niej grzechów i egoizmu w nas, tym więcej jest w nas Boga.

Kiedy wspominamy chrzest św. powinniśmy zawsze zadać sobie pytanie, jak bardzo nasze życie przypomina życie Chrystusa na naszej drodze wiary? Pomagają nam w tym święci i błogosławieni. Oni osiągali świętość właśnie na tej drodze, choć każdy na swój sposób według otrzymanego powołania i warunków życia, w których ich Bóg postawił. Chrzest św. rozpoczyna w nas pewne dzieło (dzieło samego Boga), które ma się  wypełnić wraz z naszą śmiercią i spotkaniem z Bogiem. W czasie chrztu św. Bóg otwiera przed nami bramę do Nieba i stawia nas na drodze, która do Niego prowadzi. Od naszych wyborów zależy czy dotrzemy do celu, który wytyczony został dla nas w tym sakramencie.


Ks. Piotr Buda

aktualizowano: 2014-08-18
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: