konferencje 2014
29-07-2014 - Konferencja 5 - Zgubiony Bóg
„Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy”. Maryja z Józefem rok za rokiem pielgrzymowali do Miasta Świętego, trochę podobnie jak my rok za rokiem pielgrzymujemy na Jasną Górę, do Matki, „zwyczajem świątecznym”. Pielgrzymowali z Panem Jezusem za rękę, serce przy sercu. A mimo to – już po święcie, gdy wracali, Pan Jezus im się zapodział. To musiała być dość trudna sytuacja – zgubić dziecko, takie Dziecko. I zauważyć to dopiero po pewnym czasie. Rodzina Święta wybrakowana – mimo tego, że czuwały nad nią anioły i gwiazdy betlejemskie. Bo można być bardzo blisko Boga – jak Józef i Maryja – a zgubić Go pośród tłumu różnych spraw.
Łatwo nam jest wierzyć od święta – gdy pała w nas serce, „gdy Bóg się rodzi, a moc truchleje” i gdy „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana wychodzi z grobu dnia trzeciego z rana”. Atmosfera jest tak piękna i podniosła, że nawet powietrze przesiąka świętością. Ale chwilę później znów jest codzienny rytm prac, obowiązków, pytań – i to właśnie wtedy trzeba mocno się Pana Boga trzymać. Żeby nie został w Jerozolimie – w tej przestrzeni świątecznych spraw – ale żeby zabrać Go w codzienność, w nasze proste, czasem banalne punkty dnia.
Zgubić wiarę, zgubić Pana Boga nie jest trudno – przecież nawet Matce Przenajświętszej to się zdarzyło. Ale Maryja z Józefem uczą nas też, co zrobić, gdy już Pan Bóg w naszym życiu gdzieś się zapodzieje. Oni nie płaczą, nie obrażają się, nie tupią nogą. Mimo bólu w sercu – szukają Jezusa. Podejmują trud poszukiwań, bo wiedzą, że Jezus jest najważniejszy, że bez Niego ich życie będzie puste, bez sensu, bez znaczenia. Odnajdują Jezusa w świątyni – gdzieżby indziej! On sam tłumaczy, że powinien być „w tym, co należy do Ojca”. I choć wtedy Józef z Maryją nie zrozumieli słów Jezusa, to dziś one dla nas pozostają prostą katechezą, mapą, drogowskazem.
Szukać Jezusa. Także po to, by – gdy już się Go odnajdzie – pomóc odnaleźć Go innym. I tego także uczy nas Maryja – biegnie z Jezusem pod sercem do swojej krewnej Elżbiety i Jana Chrzciciela, dyskretnie wskazuje Jezusa sługom na weselu w Kanie Galilejskiej, tak samo zresztą jak na każdym z obrazów, gdy trzyma Dzieciątko w ramionach. Pokazywać na Jezusa – przypominać, że On daje się znaleźć tym, którzy szczerym sercem Go szukają. Przez Maryję do Jezusa – prosta, sprawdzona droga, Recepta, by nigdy więcej Boga nie zgubić.
Dziś codzienność bardzo sprawnie Boga i wiarę nam przysłania, spycha za łóżko, wrzuca na dno szuflady. Bo religia to prywatna sprawa, bo są ważniejsze wydarzenia niż te sprzed dwóch tysięcy lat. My sami często odwracamy się od Niego, bo wydaje się nam, że tak będzie lepiej, prościej – choć przecież wcale nie jest. Nieważne, co robimy z Panem Bogiem – On nie znika, nie gubi się. Czasem jest dyskretny w swoich znakach i działaniu, to fakt. Nie narzuca się. Ale naprawdę daje się znaleźć tym, którzy Go szukają. W ich życiu działa, tak jak działał dwa tysiące lat temu. Po cichu, prosto i cierpliwie. Niezależnie od pory dnia, roku, czy okresu roku kościelnego. Dlatego w każdym czasie – bardziej i mniej atrakcyjnym – szukaj Go. Tylko Jego, bo gdy już Go znajdziesz, to nie potrzeba niczego więcej.
Zgubienie i odnalezienie Pana Jezusa uczy nas, że pośród świątecznego tłumu, gwaru i efektów specjalnych czasem łatwo jest Boga po prostu zgubić. A wtedy najprościej udać się do świątyni – On tam zawsze na mnie i na Ciebie czeka.
ks. Wojciech Koladyński