konferencje 2014

konferencje 2014 4 sierpnia 2014 wyświetleń: 3338

04-08-2014 - Konferencja 11 - Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu. Moja codzienna modlitwa.

Żeby się modlić trzeba odejść od wielu czynności, od wielu ludzi i od wielu spraw. Odejść nie na zawsze chodź od pewnych rzeczywistości takich jak grzech, na zawsze. Modlitwa wspólnotowa jest piękną chwałą oddawaną Bogu, ale jej źródłem jest modlitwa samotna, osobista, indywidualna, gdy oddalamy się od wszystkiego i od wszystkich, od własnych zajęć i spraw. 

Nawet od własnych zmartwień i pragnień. Modlitwa osobista jest źródłem modlitwy wspólnotowej. To jest truizm, ale ciągle musimy sobie o tym przypominać, ponieważ wielokrotnie o tym zapominamy. Współcześnie porwani jesteśmy przez setki zajęć, zmartwień, tysiące ludzkich spraw i miliony słów, które przemyślane lub nie padają między na żywo, albo na kolejnym komunikatorze.  Na pewno nie lubisz takich sytuacji, kiedy ktoś rozmawiając przestaje zwracać na Ciebie uwagę i zaczyna rozmawiać z kimś innym, albo nagle pisze sms, ogląda telewizję, słucha muzyki lub zajada się orzeszkami pistacjowymi. Można się zirytować i zamknąć drzwi ze złości. Kiedy z kimś rozmawiasz oczekujesz uwagi, szczególnie, kiedy to, o czym mówisz jest ważne dla tej osoby. Bóg, kiedy chce do nas przemówić potrzebuje naszej uwagi, naszego porzucenia wielu spraw i skupienia się na Nim, na jego przemawianiu. Jezus też często odchodził, jak się wydaje, ku modlitwie, aby być sam na sam z Ojcem. Dobrze to widać właśnie w modlitwie Get Szemane: Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: "Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił".  Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: "Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!" I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: "Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty". Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: "Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe". Powtórnie odszedł i tak się modlił: "Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!" Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa.

Odejścia od najbliższych nawet osób mogą dać obfitość modlitewnego napięcia. Jest to modlitwa trudna, bo i trudne chwile czekają Jezusa i Jego uczniów. Odchodzi, aby się modlić. Modli się, aby pojąć wolę Boga. Chce ją dobrze pojąć, bo czuje w sobie samym opór. Czy tak właśnie wygląda nasze odejście ku modlitwie? Czy modlitwa jest szukaniem woli Ojca, c jest tylko rytualnym ukojeniem niepokoju sumienia, lub co gorsza, samo zaspokojeniem neurotycznych lęków. Jezus modli się, ale nie jest to zwykłe pomodleni się. Modlitwa, jeśli ma stać się nie zwykłą, potrzebuje równie niezwykłych okoliczności. Ale nie mam na myśli fanatycznych i komfortowych warunków. Niektórzy szukają luksusowych warunków w specjalistycznych ośrodkach rekolekcyjnych, by wreszcie się  pomodlić, ale gdy wracają do swoich domów, w których żyją ściśnięci jak w klatkach, nagle modlitwa w nich umiera. Tak też niektórzy traktuję przeżycie Pielgrzymki. Nie raz słyszałem, kiedy przed samą Jasną Górą, ktoś deklarował się, że umiłował godzinę miłosierdzia. Po czym po powrocie z pątniczego szlaku praktykował konkubinat z nowo poznaną pątniczką. Inni potrafią modlić się tylko w grupie, sami natomiast nie zdobędą się nawet na kilka minut samotnego trwania przy Bogu. Tutaj też znam kolejne przykłady z pątniczego szlaku, osób które deklarowały się, ze chodzą na Eucharystię tylko w czasie Pielgrzymki. To tyle ile wystarczało im na cały rok. Niezwykłością okoliczności, w których przebywał Jezus na modlitwie, była walka z własnym lękiem. Trzeba z niezwykłą uwagą przyjrzeć się na modlitwie nie tylko Bożej woli, ale i własnym lękom, głęboko utajonym na dnie serca. Nie chodzi, więc w modlitwie o stworzenie aury cudowności, ale o niezwykłe przyjrzenie się sobie w Obliczu Boga. We wspólnotowym życiu zdarzają nam się konflikty, niekiedy takie sytuacje, które przypominają nam Ogród Oliwny. Jezus jest zamknięty w Ogrodzie jak w przerażającej Jego moc klatce. Jak mógł tam zdobyć się na modlitwę, i to trzykrotną? Lek, przerażenie, sytuacje stresowe ujawniają z naszego wnętrza prawdziwą naturę.

Kiedy nasze życie przypomina się w koszmar i znajdujemy się w trudnej sytuacji, mamy tendencję do tego, by uciec od dręczących nas uczuć w niezwykłe gratyfikacje. Tym czasem Jezus w Ogrójcu wchodził jeszcze głębiej w swoje udręki. Może na tę pielgrzymkę przywiodły cię trudne sprawy, twoje, lub twoich najbliższych? Masz doskonałą okazję, żeby się z nimi zmierzyć, nie samotnie, ale z Bogiem i Jego Matką, która dzięki pierwszej tajemnicy bolesnej Różańca Świętego wskaże Ci drogę rozwiązań tych sytuacji. Drogę tę poznasz właśnie przez modlitwę. Nie tylko tę, którą zaniesiesz przez te dni wędrowania, ale tę której się tu nauczysz tak, by żyć nią na co dzień.

Trzeba więc odejść, od gniewu, żalu, zmartwień, nerwów, od pretensji do tych, na których się liczyło. Tu masz szansę pozostać sam na sam z Ojcem. I dobrze. Tylko ten, który dał nam krzyż, da nam siłę go przezwyciężyć, ale najpierw da nam siłę go przyjąć. Bóg daje krzyż wtedy, gdy już nie ma żadnego innego sposobu, żeby nas zbawić. Dopóki są inne, niechętnie dopuszcza cierpienie, bo jest dobry i miłosierny. Trzeba więc odjeść od pokusy ucieczki od tego co trudne, bo byśmy tym samym uciekli od zbawienia. Trzeba odejść, by się modlić sam na sam z Ojcem. Odejść od pokusy snu, pokusy odrzucenia bólu nałogiem lub zaspokojeniem zmysłów, ucieczką w świat fantazji czy świat wirtualny. Odejść od własnej woli i przyjść do przyjęcia woli Ojca. Niekiedy jednak nie wystarczy raz odejść ku modlitwie, ale i drugi i trzeci rzucić się na kolana. Codziennie! Jeśli w naszym Ogrodzie Oliwnym życia na chwilę odchodzimy od modlitwy to tylko po to, by do niej za chwilę wrócić. Gdy klęczysz w swoim pokoju, w swojej celi, w swojej wikarówce, lub plebanii proboszczowskiej, przy zgaszonym świetle, przy zamkniętych drzwiach, to choćbyś nie wiedział co mówić, Ojciec dostrzeże Ciebie i odda tobie to co straciłeś, czyli pokój zaufanie, zawierzenie, wiarę w sens czekających Cię wydarzeń, świadomość obecności Jego wspierającej i podtrzymującej ręki. Potężny jest Bóg!


Ks. Stanisław Szlijan

aktualizowano: 2014-08-18
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: