konferencje 2013
Konferencja pielgrzymkowa - 31 lipca 2013
temat: Wierzę w Boga, który kocha.
autor: ks. Stanisław Szlijan
Niektórzy Ojcowie Kościoła wyrazili misterium odkupienia za pomocą pewnego obrazu: Wyobraź sobie – mówili Ojcowie – iż na stadionie miała miejsce bohaterska walka. Pewien dzielny człowiek stawił czoła okrutnemu tyranowi zniewalającemu całe miasto. Przy ogromnym wysiłku i za cenę ogromnego cierpienia zwyciężył. Ty byłeś na trybunach, nie walczyłeś, nie trudziłeś się, ani nie odniosłeś ran. Ale jeśli będziesz pełen podziwu dla owego dzielnego człowieka, jeśli rozradujesz się Jego zwycięstwem, jeśli włożysz Mu wieńce, jeśli rozentuzjazmujesz i poruszysz dla niego wszystkich obecnych. Jeśli z radością oddasz pokłon zwycięzcy, jeśli ucałujesz Mu głowę i uściśniesz Mu prawicę, jeśli do tego stopnia rozradujesz się z Jego powodu jakby to było twoje własne zwycięstwo, zapewniam cię, że będziesz miał swój udział w nagrodzie należnej zwycięzcy.
Ale jest i coś ponad to. Załóżmy, że zwycięzca nie potrzebuje dla siebie nagrody jaką zdobył, ale pragnie ponad wszystko uhonorować swojego zwolennika. Za nagrodę, którą zdobył za swoje zwycięstwo uważa ukoronowanie swojego przyjaciela. Czy wówczas ów człowiek nie otrzyma wieńca, nawet jeśli nie ponosił trudów, ani nie doznał ran? Oczywiście, ze go otrzyma.
Tak właśnie mówią, owi Ojcowi dzieje się, między Chrystusem, a nami. Na krzyżu zwyciężył On starożytnego przeciwnika. Nasze miecze – wołał św. Jan Chryzostom – nie są skrwawione. Nie uczestniczyliśmy w walce nie odnieśliśmy ran. Nawet nie widzieliśmy bitwy. I oto otrzymaliśmy wieniec zwycięstwa. Walka była Jego, a zwycięstwo jest nasze. A ponieważ także my zwyciężyliśmy, naśladujmy to co czynią żołnierze w takiej sytuacji. Radosnymi okrzykami wychwalajmy Zwycięzcę. Intonujmy hymny chwały ku czci Pana. Nie można lepiej wyrazić sensu tej liturgii, którą w tej chwili celebrujemy.
Lecz, czy to co czynimy jest samo w sobie obrazem, przedstawieniem wydarzenia z przeszłości, czy samym wydarzeniem? Jednym i drugim. My –powiedział św. Augustyn – wiemy i wierzymy wiarą pewną, że Chrystus umarł za nas tylko raz. Wiecie doskonale, że wszystko wydarzyło się tylko raz. Jednak święto okresowo to odnawia. Prawda historyczna i liturgiczne święto nie stoją wobec siebie w opozycji. Jakby to drugie było fałszywe, a tylko ta pierwsza odpowiadała prawdzie. To bowiem co historia potwierdza, mówi św. Augustyn, że w rzeczywistości wydarzyło się tylko raz tego obchody uroczystość odnawia w sercach wiernych. Liturgia odnawia wydarzenia. Papież Paweł VI wyjaśnił znaczenie jakie Kościół katolicki nadaje temu stwierdzeniu używając słowa anamneza, czyli uobecniać. W znaczeniu przedstawiać na nowo, tj. przyjąć na nowo to zdarzenie obecnym i działającym w sercach wiernych. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy tym naszym liturgicznym przedstawieniem śmierci Chrystusa, a np. przedstawieniem śmierci Juliusza Cezara w tragedii Szekspira. Nikt nie uczestniczy jako żywy w rocznicy własnej śmierci. Chrystus tak, ponieważ zmartwychwstał. Tylko On może powiedzieć jak czyni to w Apokalipsie: Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki. Musimy uważać w tym dniu nawiedzając tgz. Groby, czy uczestnicząc w procesjach umarłego Chrystusa, abyśmy nie zasłużyli na zarzut jaki Zmartwychwstały skierował do pobożnych niewiast: Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Odważne, ale prawdziwe jest stwierdzenie ANAMNEZA. Czy liturgiczne wspomnienie czy nie wydarzenie bardziej prawdziwym, niż gdy wydarzyło się historycznie po raz pierwszy? Tak uroczystość liturgiczna czy nie to wydarzenie bardziej prawdziwym. My bowiem przeżywamy ów wydarzenie według Ducha, a Ci którzy przezywali to historycznie przeżywali według ciała. Historycznie obchodzone było to wydarzenie jeszcze bez objawienia przez Ducha Świętego Kościołowi pełnego jego znaczenia. My nie obchodzimy wyłącznie rocznicy śmierci Chrystusa. My obchodzimy misterium. Zatem nie chodzi jedynie o obejrzenie przedstawienia, ale przyjęcie jego znaczenia o przejście. Chodzi o przejście od widzów do aktorów w tym dramacie liturgicznym. Do nas należy wybór. Kogo chcemy przedstawiać w tym dramacie? Kim chcemy być? Czy Piotrem? Judaszem? Piłatem? Tłumem? Szymonem z Cyreny? Weroniką? Janem? Czy Maryją? Nikt nie może pozostać obojętny. Jeśli po powrocie do domu, ktoś Cię zapyta: gdzie byłeś? Śmiało możesz powiedzieć, ze na Golgocie. Możesz przynajmniej w sercu powiedzieć na Kalwarii.
Choć samo uczestnictwo nie dokona w nas tego automatycznie. Chodzi oto, żeby przyjąć znaczenie tego misterium, a to staje się dzięki wierze. Należy przywłaszczyć sobie zwycięstwo Chrystusa. RODZAJ PRZEBIEGŁOŚCI!!!!!!!!!!!!!!!!
W Szczecinie jak niestety w każdym wielkim mieście jest wielu bezdomnych. W każdym języku inne określenie jakie względem tych ludzi stosujemy. Osoby ludzkie, które nie posiadają nic oprócz paru szmat, które mają na sobie i kilku przedmiotów, które noszą ze sobą w plastikowej torbie. Wyobraźcie sobie, że po ulicach Szczecina rozchodzi się wiadomość, że w pobliskiej Galerii Kaskada, pewna właścicielka luksusowego butiku, która dla jakieś nieokreślonej racji zaprasza wszystkich bezdomnych, by przyszli do ich sklepu. Zaprasza, żeby zdjęli swoje przepocone łachy, wykąpali się, a potem wybrali sobie ubranie jakie tylko zechcą spośród znajdujących się w sklepie i zabrali je ze sobą za darmo. Ktoś może uśmiechnąć się i pomyśleć, że przecież to bajka, taka rzecz się nigdy nie wydarzy. I słusznie, ale to co nie zdarza się nigdy między ludźmi może dokonać się w relacji człowiek Bóg. Bo dla Niego tymi bezdomnymi jesteśmy my wszyscy. To właśnie dzieje się podczas dobrze odprawionej spowiedzi. Wtedy zdejmujemy z siebie nasze brudne łachy, grzechy. Otrzymujesz kąpiel miłosierdzia i powstajesz przyodziany szatami zbawienia, okryty płaszczem sprawiedliwości.
Chciałbym dać przykład jakim jest Dobry łotr. Czyni on kompletne wyznanie grzechu. Mówi do swojego towarzysza, który szydzi z Jezusa. Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż ponosisz tę samą karę. My słusznie ponosimy karę, ale On nic złego nie uczynił. Dobry łotr okazuje się tu doskonałym teologiem. Tylko Bóg bowiem jeśli cierpi, to cierpi całkowicie niewinnie. Każdy inny byt, który cierpi musi powiedzieć, cierpię zasłużenie. Bo nawet jeśli nie jest odpowiedzialny za czyn, który jest mu zarzucany nigdy nie jest całkiem bez winy. Tylko cierpienie niewinnych dzieci pozostaje tutaj nieodgadnioną tajemnicą, ale można je uznać za podobne do cierpienia Boga. Dlatego jest tak tajemnicze i święte. Iluż w ostatnich czasach było zbrodniarzy, którzy nie ponieśli odpowiedzialności nawet za masowe ludobójstwa. Dobry łotr apeluje do nich z krzyża, nie pozostawajcie z tym, zróbcie to co ja wyznajcie swoją winę, a doświadczycie takiej radości jak ja, gdy usłyszałem od Jezusa, ze dziś z Nim będę w raju. Iluż z królów mogło by wyznać, że odnaleźli drogę do raju w dniu, w którym mieli odwagę pokutować. Ja poznałem wielu takich ludzi. Obiecany raj, to pokój sumienia, możliwość przejrzenia się w lustrze, albo patrzenia na swoje dzieci bez lęku o ich przyszłość bez zawstydzenia. Nie zabierajcie ze sobą do grobu tajemnic grzechu, bo czekać może was kara straszniejsza od ludzkiej. Chrześcijanie są gotowi współczuć skruszonemu. Możecie je oddać zwycięskiemu Chrystusowi.
Podejmijmy to zadanie, które jak podkreśliłem na początku jest naszym zadaniem na dzisiejszy dzień wysławiajmy zwycięstwo krzyża. Wychwalajmy Pana za Jego zwycięstwo.